sobota, 16 maja 2015

Renault Clio III RS - ostatnia z gatunku



New is always better - tak powiedział Barney Stinson do Teda w serialu How I Met Your Mother. Enzo Ferrari pytany o najlepsze Ferrari w histori odpowiedział, że to każde kolejne Ferrari. W przypadku aut spod znaku wierzgającego konia jest to niezaprzeczalną prawdą i poza tym kto się postawi przeciwko tezie słynnego Enzo?
Nowe Clio IV RS jest uturbione ma 0,4 litra mniej, krzesa 200 koni i ma dwusprzęgłówkę. Te dane pokazują, że z IV wydaniem najszybszego Clio nie jest źle, ale gdzie podziały się zaciski Brembo!? Gdzie podziała się ta surowość bliska rajdówce!? I ta reklama, gdzie jakiś goguś z laską  w RSie wloką się po wybrzeżu... Rozumiem model GT może być eksperymentem, ale nie sztandarowy produkt, najlepszy w klasie.
I jak dla mnie wygląd pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza środka z elektronicznym prędkościomierzem. 

 Wróćmy do Clio III. Clio jakie jest każdy wie, z poprzednią generacją mamy do czynienia od 2005 roku w 2009 przeszło lifting. Stylistykę auta można dalej uznać za przyzwoitą i ładną, ot co, taka Francuzeczka o zalotnym spojrzeniu. W cywilnych wersjach można uznać, ze Clio jest dobrą ofertą na rynku wtórym. Za dobrą cenę dostaniemy świeże auto z bardzo dobrym wyposażeniem. RSa od cywilnych wersji odróżnimy błotnikami, zderzakami i dyfuzorem, który dzięki swojemu profilowi wydaje się nie być atrapą. pod maską znajdujemy atmosferyczną dwu litrówkę o mocy 200 koni (przed liftem 197km), która kręci się pod 8tys obrotów przy tym wydając na prawdę dobry dźwięk, a przy możliwościach modyfikacji wydechu może być jeszcze głośniej jak kto i co lubi, dla mnie osobiście seria jest ok, z wyjątkiem braku strzałów z wydechu. 

Środek tego auta, czegoż się spodziewać po Renacie, typowe Renault i tak zrobili przeskok jakościowy w plastikach, ale do VW im daleko czy nawet Skody. Zawsze zastanawiało mnie czemu Renault montuje zegary pod takim kątem, w 19 prawie leżały i w pierwszej Meganie też prowadziły uczciwy bój jak być bardzo nieczytelnymi. W Clio już są bardziej "upionowione" i zarzutów co do odczytów wskaźników nie można mieć. Kiera jest przyjemnie gruba i miękka w dotyku, zapewnia optymalny chwyt i jest odpowiednich rozmiarów. Obsługa przełączników jest typowa po francusku czyt. wszystko jest w dźwigienkach. Niestety podczas włączania kierunków zdarzyło mi się niechcący obrócić pierścieniem od przeciwmgłowych, taka drobnostka wymagająca zgrania się. Większą drobnostką, która występuje u wszystkich współczesnych Renat jest uchwyt do zamykania drzwi. Jest on wykonany, o zgrozo, z dwóch części. Nie dość, że cały trzeszczy we wszystkich modelach to w pewnym momencie przy zamykaniu drzwi zewnętrzny panel został mi w rękach. Tak trudno wykonać jednolity odlew.... Obsługa klimy, chyba prościej nie może być, trzy guziki do obsługi automatycznej klimy, ustawiamy odpowiednią temp i zapominamy o tej sferze. Radio to zagmatwana sprawa i lepiej używać przycisków do sterowania przy kierownicy. Obsługuje USB i AUX. Nawigacja jest, ale smartphonowe nawigacje biją ją na głowę, więc nie ma sensu rozpisywać się o niej. Fotele są wygodne, dość twarde,trzymają dobrze, a ekoskóra jest eko :) Dobrą rzeczą jest system hands free, pożyteczna sprawa i rozpieszczająca kierowcę. 

Czas odpalić Francuzeczkę, hamulec, sprzęgło, naciskam starter i agregat budzi się. Gdy pierwszy raz wsiadłem do tego auta zastanawiałem czy wszystko ok, trzęsło budą, a na podłogę przenosiły się wibracje z wydechu. A to tak ma być w hothatchu. Wrzucam jedynkę i ruszam z miejsca, silnik ciągnie jak na dwa litry przystało w małym aucie... biegi są ciasno ze stopniowane co pozwala toczyć się na 6biegu przy sześćdziesiątce. Skok lewarka jest bardzo krótki, a precyzja zmiany biegów, hmmm, odznacza się pewną nonszalancją w porównaniu z innymi autami, kwestia obycia i treningu. Zawieszenie wybiera sprężyście i nie musicie się obawiać o kręgosłupy, przetrwają nawet długą podróż. Wyjeżdżam poza miasto czeka mnie 15km krętej drogi z patelniami,długimi łukami i dohamowaniami. Clio było obute w Pirelli Pzero Corsa, więc sama oponka wymaga kilku mocniejszych przyśpieszeń i hamowań żeby obudziła się do życia. 

Droga robi się pusta (ESP jest w pełni wyłączalne, ale nawet czuwające nie wtrąca i pozwala kierowcy na uślizgi)  6 bieg, między gaz, redukcja do 3, wskazówka obrotomierza wystrzeliwuje ku górze i zaczyna się subtelny dialog między kierowcą, a autem. Clio idzie aksamitnie bez zająknięć wpisując się w każdy zakręt, skutecznie informując nas czy chce więcej czy już ma dość. To auto zawsze chce więcej, jest jak terrier nie mający dość zabaw, który przy ostrych hamowaniach lekko zarzuca tyłkiem sprawdzając czujność kierowcy. Mówiąc, daje Ci się prowadzić jak chcesz, ale ja mam swoje zasady. Tak jak inteligenta i wredna kobieta, która przypomni Ci w odpowiednim momencie, gdzie jest twoje miejsce, a ty próbujesz dalej błyszczeć swoją inteligencją i błyskotliwością. Silnik reaguje na gaz jak na sportową jednostkę przystało, a pedał gazu ma odpowiedni długi skok, tak, aby cyzelować emocje i balansować na granicy przyczepności, wtedy geniusz Panów z zakładów w Dieppe wychodzi.Jeszcze parę łuków delikatny podjazd, czas odpuścić. Dojechałem na miejsce, hamulce lekko skwierczą, ale nie dały się poznać od słabej strony, w powietrzu unosi się woń dobrej jazdy.... wydechy tykają chłodząc swoje przestrzenie. 

Zamykam drzwi odwracam się i myślę, że już więcej takich aut nie będzie. Zrobionych według prostego wzoru, bez przycisków "gokartowe emocje", RS drive. Robiących jedną porządną rzecz, dawać się prowadzić przy akompaniamencie atmosferycznego silnika.


Dane techniczne znajdziecie wszędzie. Jeśli chodzi o spalanie to mój najlepszy wynik to 6,8litra przy spokojnej jeździe zgodnie z przepisami i zasadami eko drivingu. Dynamiczna jazda w trasie to 10litrów, miasto to od 10-11,5 litra. Górna granica tylko wyłącznie zależy od fantazji. 

Nie uwiodłaś mnie Clio, ale polubiłem Cię i chętnie wyskoczę z tobą na miasto Francuzeczko.