niedziela, 24 sierpnia 2014

Pudło! SuperTrophy Kraków. Strive for perfection in everything you do!

Polecieliśmy z tematem... 

Było radio, drony i dziewczyny... dla przyszłych mistrzów rzecz normalna.. Mile widziana :D

Start zespołu Aquila Motorsport na Fiacie Bravo w Super Trophy pokazał duży potencjał i umiejętności team'u co dało trzecie bardzo dobre miejsce jak na początkujący zespół.

Kwale, już w pierwszym przejeździe Młody ustanowił najlepszy czas przejazdu okrążenia toru. Przez kolejne trzy sesje skutecznie kontrolowaliśmy sytuację na Autodromie w Krakowie i ze spokojem mogliśmy myśleć o następnych trzech sesjach wyścigowych startując z pierwszej linii. Dwie 15min sesje przebiegały pod dyktatem czarnego Bravo, chociaż Bravce zaszkodziła duża ilość wody na torze, co skutkowało problemami z zapłonem. 

Trzecia sesja, ustawiamy się jako pierwsi do wyjazdu na tor.... biegi nie wchodzą, niestety uległo uszkodzeniu mocowanie skrzyni biegów. Spadamy na trzecie miejsce w generalce. 

Czy to sukces? Na pewno  bardzo dobry wynik, uczymy się auta, eliminujemy błędy. By być coraz lepszymi, jak to mawiał Sir Henry Royce; strive for perfection in everything you do i tą dewizą kierujemy się w naszych startach!





wtorek, 19 sierpnia 2014

Miłość Polaka do Passata


Przed napisaniem postu odrobiłem solidne zadanie: byłem nad morzem, przy pisaniu słuchałem disco polo, byłem na wiejskiej imprezie, jeździłem Passatem i założyłem białe skarpetki. Sumienie nie pozwoliło na sandały, rozpałkę i wypicie Żubra.

Biorąc na warsztat temat Passata postanowiłem się zmierzyć z polskimi marzeniami, mokrymi snami milionów Polaków, mieszkających na wsiach w miastach powiatowych i wojewódzkich. I zdecydowanie z ich życiem.

Passat na przestrzeni czterech dekad był obiektem pożądania naszych ojców i wujków. Był synonimem zachodu przez duże "Z". Był Coca-Colą, fajkami Marlboro i Levisami 501 w jednym. W latach 90 jak miałeś Passata to wiedziałeś, że za chwile nie będziesz go miał, sorry, taki mieliśmy kapitalizm, gospodarkę wolnorynkową i eldorado dla złodziei samochodów. Przy dużej dozie szczęścia auto było do odbioru na pobliskiej giełdzie w całości, później w częściach. Czas leciał, milenium, zegarki nie stanęły, komputery nie powiedziały nam do widzenia, a #Passat był obiektem westchnień statecznych ojców rodzin. Najlepiej 1.9 TDI w kombi z przebiegiem 50 tyś km od Niemca, który zalał tapicerkę łzami jak sprzedawał (to były na pewno łzy, a nie powódź). Przebieg, oczywiście, autentyczny, skrócony o jedno zero, ale wciąż było to prestiżowe i na wskroś dobrze trzymające cenę auto. Pamiętam jak ojciec poczuł pewien niepokój gdy sąsiedzi kupili Passata 1.9 TDI o przerażającej mocy 105 koni i Mondeo już nie było aż tak najlepszym samochodem w klatce w bloku;)
Passat jak to bywa w kraju nad Wisłą trafił pod strzechy, nówkami jeżdżą w korpo, a najlepszym wydaniem średniaka od VW był Passek B5, którym teraz powożą Janusze Polaki. Jeszcze jest B6 ze słynnym 2.0 TDI, ale nad tym modelem ciszej, nie ma sensu przywracać ich właścicielom niemiłych wspomnień.


Janusz Polak, obywatel Polski, posiadający możliwość (jedyną) rejestracji swojego ukochanego auta poza obszarem grodzkim np. Krakowa (KR). Automatycznie zostaje naznaczony początkiem numeru rejestracyjnego wybitym na blasze; KRA,KPR,KLI,KGR,KBR,KWA. Ciężkie przypadki - KRA, KPR (koperek, pietruszka, rybitwy), a ci z Wadowic (KWA) mało papiescy są. 

Z porad turystycznych, jak widzicie w sobotni wieczór w KRK auto(pewnie to i tak będzie Passat,w emigracyjnym wydaniu Audiczka a4), które nosi skrót na tablicy rejestracyjnej od koperku, pietruszki i rybitw to wiedźcie czy to na drodze, a tym bardziej w klubie grozi to wpierdolem. Taki to urok Januszów i Dżuliet, szlachty przysiółkowej.

Wrócimy do Janusza jego pierwszego auta i kobiety ze snów. Janusz, Januszek stawia na to aby błyszczeć na wiejskich imprezach. Kierowany swoim zmysłem motoryzacyjnym trafia do stajni Opla, szczęśliwy wybiera Calibrę. Wyposażoną 10kg szpachli,instalację LPG, odpowiednią lochę wystającą spod zderzaka (miał być dyfuzor,ale na wiosce ciężko o to i nie widać), lampy lexus look i silnik 2.0 115km, który zapewni niezapomniane doznania podczas powrotów z imprez(melanżu?) przy akompaniamencie disco polo i mruku wydechu. Cali jest, śmiga lalunia czasami tylko gaz pierdolnie. 

Dżulietta, fryzjerka, paznokciowa, sklepowa, kosmetolożka, dziedziczka hektarów (wstawcie co chcecie). Plus w najlepszym wypadku jest absolwentką jednej z prywatnych szkół wyższych. Dżulia od czasu do czasu bywa w krakowskich piwnicach z koleżankami obwieszczając swoją obecność piskiem i rechotem oraz rechotem i piskiem. Dżulietty nie rozmawiają ze sobą one piszczą i rechoczą. Jak będziecie kiedyś w klubie, koniecznie w sobotę, wtedy jest ich wysyp to posłuchajcie Dżuliet. Jak je rozpoznać? Rozpoznacie, ale nie wyrywajcie jeśli kręci was inteligencja i błyskotliwość u kobiet. Tam tylko znajdziecie muł, chyba, że w pobliżu znajdzie się Janusz! A Dżulia w KRK jest damą w 18cm szpilkach i 18cm2 materiału na sobie niezależnie od tego ile kilogramów musi zasłonić.
Janusz w KRK jest narąbanym szlachcicem, który rwie wszystko łącznie z posadzką kiedy bramka wynosi go z klubu. 

Więc w KRK Januszowi i Dżuliettcie może nie pyknąć, zwyczajnie nie te okoliczności... Ale na macierzystym terenie, gdzie oboje czują się swobodnie bez niedzielnych koszul i 18cm2 materiału "wszystko może się zdarzyć kiedy głowa pełna marzeń". On jej proponuje szampana, którego "chłodzi" w Cali ona się godzi i nie potrzeba fejsa żeby scalić związek, wystarczy calibra na LPG i szampan za 4zl ze stonki (pierwsze zdjęcie). I historia zaczyna nabierać tempa, rosnąć,opadać,foszkiem też pierdolnie dla zasady, on ją przez przypadek rąbnie w ferworze walki, miłość. 

Ślub! Jeszcze oświadczyny. Janusz kupuje pierścionek, Dżulietta kręci nosem bo to nie taki jak miał być, w końcu jest królową lokalnego paznokcia(wybrałem paznokciową). Ma dziewczyna wymagania, ale kocha go i przyjmuje. Chociaż drugi Janusz za płota ma dwa hektary więcej, ale ona nie ma 18lat i już nie leci na hajs... miłość ją wybrała, a owoc miłości kroczy w tempie zwyczajowo przyjętym. 

Ślub, posłuchajcie Weselny Klimat, nie będę się rozpisywał.. 

Janusz wydoroślał ma żonę, Dżuliettę, co z tego, że go zdradziła z jakimś miastowym przystojniaczkiem tydzień wcześniej podczas panieńskiego. On o tym nigdy się nie dowie, chociaż całował się krakowską kiełbasą.

Wróćmy do aut w końcu to ma być blog o autach. 

Cali już nie pasuje do poważnego charakteru Janusza
Polaka. Janusz Polak sprzedaje swoją laleczkę kolejnemu Januszowi Polakowi, który pewnie powtórzy jego historię, chyba, że zostanie studentem AGH lub Polibudy. 
Pojawiają się naciski z każdej strony. Musi dokonać wiekopomnej zmiany kawalerskiego auta na coś czym może się pokazać w niedziele w kościele, a ukochanej teściowej tylna szyba nie oskalpuje głowy. Janusz przy wyborze auta ma zdecydowanie mało do powiedzenia z resztą wszyscy doradzają mu Passata (i tak wybrałby Passata). Opcja z angel eye vel. Tomasz Niecik upadła tak szybko jak się pojawiła. Żona wybrała kombi, przecież wanienka, walizki błąd torby, wózek i fotelik gdzieś muszą się zmieścić kiedy będą wyjeżdżać na wakacje nad morze... polskie. Passat podniósł status Janusza Polaka, zamiast Tatry pije Żubra. Grill, muzyka, sandał, biała skarpeta, aladynki i błysk gajer idealnie pasują do szarego 1.9TDI i pozostaną na wieki jak Passat, kiedyś nierealne marzenie Polaków, a dziś jedyny właściwy samochód Januszów Polaków.   


Czy jeździłem? Tak, 500km zrobiłem za kółkiem, 2600km łącznie.
Wrażania? brak, oprócz tego, że nie mogłem jeść czekolady w aucie. Osiągnięcie prędkości podróżnej pow. 150kmh było awykonalne ze względu na limiter w postaci czujnego oka właściciela tego cudu techniki.


 

czwartek, 14 sierpnia 2014

"Men love women. Even more than that, men love cars." - o tym kiedyś. Dziś ten pierwszy, a już piąty wpis..

Tak miałem zacząć :D


Witam!

Dziś startuję (wystartowałem i to miał być pierwszy post) z moim blogiem motoryzacyjnym... Hmmm... Tak, w głównej mierze będzie dotyczył samochodów, ale pojawią się wątki około motoryzacyjne i te życiowe przewiną się nie raz. Czyli to czym żyje 25latek w wielkim mieście i poza nim.

Kultura wymaga przedstawienia się. Nazywam się Konrad, wystarczy.
Iszy właściciel, garażowany, nic nie stuka i nie puka

Autami zacząłem interesować się....Złe słowo, pokochałem je. Kiedy miałem 6 miesięcy, wtedy dostałem (dzięki Ciociu) pierwszego Matchboxa, Cadilllca Allanté, mam go do dziś, potem był VW T2 i jest dalej :D
Potem potoczyła się lawina i zatrzymała sie na liczbie ok.. 100 resoraków. Większość z początku lat 90s, do tej pory pamiętam zapach i smak pudełek, w których Match'e stały na półkach Pewexu.

.................. znacząco skróciłem tekst................. :D




Zapraszam do lektury


Ps. 
Niestety, wiem kto to Hans Kloss, Schleswig-Holstein i Helmut Kohl. To automatycznie zwalnia mnie z celebryckich aspiracji bloggerów, youtuberów, askerów... i parcia na szkło również.

wtorek, 12 sierpnia 2014

23 Rajd Rzeszowski. Czyli nie takie ściganie jak dzwony.

Rajd jest rajd. Nieodzownym elementem rajdów jest ściganie i dzwony. Na Rzeszowszczyźnie tego pierwszego wyraźnie zabrakło. Chociaż po wypowiedziach kierowców wynikało, że tegoroczna edycja rajdu jest trudna, być może za trudna.
Urozmaiceniem rajdu był udział dwóch WuRCów (Fabia i Octavia)i Prosiaczka 911. WRC jechały przez dwa dni rajdu, 911 słynące ze swojej niezawodności nie dało rady na odcinkach Podkarpacia. 
Walczyła ze sobą pierwsza trójka Rzeźnik, Kuchar i Oleksowicz. Bardzo cieszy postawa Tomka Kuchara w dość leciwym 207 S2000, drugie miejsce generalce. Reszta stawki poległa poprzez chwilę przeciętności na trasie lub dopadł ich syndrom niedzielnego meczu. Cytując klasyka "jest niedziela, 17, słońce świeci...". Z grona "syndromistów" można wyłączyć Łukasza Habaja, który po przygodach pierwszego dnia rajdu jechał pięknie i szybko swoją Fiestą R5. R5 w niebieskim outfitcie prezentuje się rewelacyjne, jedno z ładniejszych aut na naszym rajdowym podwórku.
fot. eSky Rally Team
  















Rajd, że szybki i zdradliwy obfitował w błędy i wypadki (malutki best of),


Zaczęło się już od odcinka testowego.. one corner story :)

Tomek Kasperczyk i jego przelot Fiestą
 Fiesta R5 Tiger Rally Team dzwon 


  Też bywało luźno
 

Wyniki na koniec:


Już za niecały miesiąc widzimy się na rajdowych odcinkach w okolicach Wisły!


środa, 6 sierpnia 2014

 23 Rajd Rzeszowski! 

 Prawie domowy rajd już w ten weekend:D



Relacja, foty i mały przewodnik jak się ogarnąć na rajd/wyścig wkrótce :) 

poniżej promo rajdu;

http://rsmp.tv//media/com_hwdmediashare/files/ca/6d/b6/044a0ede16bad1d07bf3bc4d6ac39ff5.mp4

piątek, 1 sierpnia 2014

WRAK RACE SILESIA - veni, vidi, vici



                    WRAK RACE SILESIA - veni, vidi, vici


Sobota ok. 18 (13h do wyjazdu). Pełni nadziei, że Bravka rajdówka jest
prawie złożona i wymaga delikatnych poprawek czytaj włożenia silnika i
oklejenia, a fotele i pasy są skutecznie przymocowane do nadwozia,
ujrzeliśmy taki widok....



Sobota ok. 20 ( można policzyć ile zostało). Naklejki na miejscu, silnik
w powietrzu... Nadzieja umiera ostatnia.



Sobota ok. 22 ( czasu coraz mniej) walka trwa dalej, środek już prawie
gotowy do przyjęcia kubłów. Silnik już trzyma się o własnych siłach w
komorze. Przegub wymaga solidnego potraktowania.... 1h do tylu, pokonujemy
go.

Sobota ok. 24 ( liczenie przestało mieć znaczenie) zmęczenie daje się
we znaki.... Bravka odpala, gada. Atak na środek! Fotele, ustawianie ich
.... Spawanie... Sen, albo jego brak.

Niedziela świt.... Auto już gotowe. Jeszcze wydech kolejne 40min straty.
:)
O 6 rano auto gotowe, ekipa wykończona. Z centrum technologicznego do domu. 15min na ogarnięcie się ( jeszcze złapałem na 5min poduszkę i przytuliłem się do łóżka)

Niedziela ok 9 docieramy... " taka ładna Bravka" słyszymy w
"paddocku" . Czarnulka doskonale straszyła przechodzące dzieci
"mrukiem" silnika. Do startu mieliśmy parę godzin.. Czekanie,
żar z nieba, wszechobecny kurz i brak snu.





12 przygotowania czas zacząć.... Gruby w nerwach, Młody ledwo żyje, a
ja w totalnej apatii. Pewnie to był profesjonalizm. Auto gada, ciśnienia
w kołach sprawdzone, pasy dopasowane do olimpijskich sylwetek załogi.




13:00 Gentlemen start your engines!!
 Aquila MS na start, p2 na starcie dało nam to przewagę na starcie i
uchroniło załogę przed walka w koło w koło na pierwszym zakręcie.
Start! Świetne wyjście na prowadzenie, adrenalina buzuje jak wydech
fiata! Pierwsze okrążenia i walka o p2, p3. Świetna jazda, ale pech i
frycowe dopada beniaminków zawodzi pompa paliwa. Po 10min jazdy pada
auto. Pech.




Wrócimy 31 sierpnia w Krakowie!